Przyszedł czas na drugą część historii amerykańskiego indie w pigułce. Rozpoczynamy od aplauzu dla jednego z najbardziej szalonych twórców filmowych II połowy XX wieku!
Brawa dla Rogera Cormana! Gdyby nie on, nigdy nie moglibyśmy oglądać takich filmów jak Atak potwornych krabów i Dzikie anioły, ale też kino być może nigdy nie poznałoby się na talencie Jacka Nicholsona. Corman jako jeden z pierwszych dostrzegł wyzwalającą moc śmieciowego kina, albo — jak powiedziałaby Pauline Kael — „dobrej szmiry”.
Twórcy filmów niezależnych nie tylko eksperymentowali z formą, ale też poruszali się często w obrębie „tematów zakazanych” — kodeks Haysa, regulujący co na ekranie można pokazać, nie obowiązywał filmowców spoza głównego nurtu. Seks i przemoc, pokazywane bez ochronnej bariery metafory (za to często w kampowej manierze — ot tak, żeby nie było też zbyt realistycznie), stanowiły więc zasadniczą część filmów klasy B., które zdominowały rynek niezależnego kina w latach 60. Nie tylko Roger Corman, ale i Herschell Gordon Lewis (ojciec *gore*), George A. Romero czy (tak, tak!) Peter Fonda i Dennis Hopper w Swobodnym jeźdźcu eksplorowali wypierane w erze Eisenhowera (lata 50. i początek 60.) kwestie seksualności i mroczne zakątki kultury. Lata 70. w USA zostaną zdominowane przez różne nurty eksploatacji, w tym najbardziej znane blaxploitation z filmami takimi jak Dolemite w reżyserii D’Urville’a Martina czy Foxy Brown w reżyserii Jacka Hilla.
Ukochana kategoria kinofilów, czyli film kultowy, powstała w obrębie kina niezależnego. W alternatywnym, nocnym obiegu produkcji w kinach drugiego sortu, tzw. midnight movies, narodziły się takie fenomeny jak Rocky Horror Picture Show Jima Sharmana, Różowe flamingi Johna Watersa czy Głowa do wycierania Davida Lyncha.
Nowe Hollywood, którym zwykliśmy określać ulubionych reżyserów drugiej połowy XX wielu — Coppolę, Lucasa, Scorsesego — też w pewnym sensie wyrosło na niezależnym gruncie. Gdy wielkie, nierentowne studia traciły grunt pod nogami, szansę na debiut i rozwój kariery dostało nowe pokolenie filmowców, którzy wiedzieli jak trafić do młodszych widzów, znudzonych kolorowymi musicalami i sandałowymi widowiskami. Produkowali oni swoje odważne wizje niezależnie (np. przez American Zoetrope, firmę Coppoli), a kontrakt z dużym studiem pozwolił im dotrzeć do szerszej publiczności. Ponieważ zaś współpraca między nowymi twórcami a studiami miała różny charakter i przyjmowała różne formy, kategoria filmu niezależnego zaczęła powoli się rozmywać. Od lat 90. większe studia mają swoje „niezależne” departamenty czy też „studia córki”, w ramach których produkuje się filmy przeznaczone do węższej dystrybucji i „artystycznego obiegu”, choć wciąż są częścią dominującego systemu.
To właśnie hybryda studyjnego systemu i małych film producenckich wydała na świat Gwiezdne wojny. Eksperymentatorski impuls pochodził od Lucasa, zaś za sukces filmu w dużej mierze odpowiedzialny był stary system wpływów i szeroka dystrybucja.
Narodziny współczesnego filmu niezależnego łączą się bezpośrednio z utworzeniem Sundance Film Festival, gdzie od lat 80. szlify zdobywali (poprzez uczestnictwo w warsztatach i pokazy swoich pierwszych filmów) Quentin Tarantino, Paul Thomas Anderson, Hal Hartley, Marisa Silver, Kevin Smith, Todd Solondz, Richard Linklater i wielu innych!
Dzisiaj „film niezależny” to termin szalenie skomplikowany. Czy George Lucas, realizujący w ramach LucasFilm Gwiezdne wojny: część I — Mroczne widmo, które nie zostało sfinansowane przez żadne z dużych studiów filmowych to niezależny filmowiec? Od kiedy znane niezależne studio New Line Cinema i jego filmy przestają się liczyć na scenie indie: od kiedy wzrosły budżety ich filmów, czy od kiedy studio zostało wykupione przez Warner Bros.? Dlaczego Genialny klan Wesa Andersona uważany jest za film niezależny, a Titanic Jamesa Camerona nie, skoro finansowanie, produkcja i dystrybucja tych filmów jest systemowo podobna? W zależności od tego, na co nałożymy nacisk przy definiowaniu „kina indie”, inne filmy będą wchodzić w jego zakres i okaże się, że filmem niezależnym będziemy mogli nazwać np. Władcę pierścieni: Drużynę pierścienia Petera Jacksona!